Archiwum październik 2004


paź 25 2004 Bez tytułu
Komentarze: 19
Odpruwając koralniki od spodni (zajęło mi to mniej więcej 54 minuty) rozmyślałam, co bym wczoraj powiedziała tej szmacie robiącej mi na około plecy,  która niegdyś zwykła sie nazywać, moją "drogą koleżanką" (z którą nie powiem dobrze sie zawsze bawiłam), której wierzyłam zawsze, ilekroć opowidała mi niestworzone historie o tym, co On zrobił, o tym, że mnie ciągle okłamuje. Wyobrażałam sobie, kiedy ciągne ją za te porozdwajane kudły, kiedy z ust niczym trzynastozgloskowiec wypływają mi wszytkie złe myśli na jej temat. Kiedy w kulminacyjnym pukcie daje jej w twarz odwracam się na pięcie i odchodzę. Kurtyna!  
mrrs : :
paź 13 2004 Wyciągam rękawiczki
Komentarze: 17

Pięknie się zaczyna, po prostu wspaniale! Drugi tydzień wykładów a ja już z lekkim sercem opuściłam poranny - powodem była niemoc znalezienia rękawiczek. Czuję, że jak tak dalej pójdzie, to na zaliczenie semestru dostanę kopa w dupe na pożegnanie. I skończy się moja kariera "naukowca", przynajmniej do kolejnego roku akademiskiego.  Wbrew pozorom mam wyrzuty, zawsze miałam, kiedy to postanawiałam nie iść do szkoły, a w klasie maturalnej to już wyjątkowo często (średnio co trzeci dzień).
Na ekonomii wykładowca stwierdził, iż człokiewa z ekonomicznego punktu widzenia sprowadza się do producenta i konsumenta, ale zapomniał o pasożycie i nierobie, którym niewątpliwie powinno sie okreslać osoby mojego pokroju.
Tak więc do szesnastej rekawiczki muszą się znaleźć, nie mogę przeciez opuścić ćwiczeń (prawda?), bo wtedy już po mnie.

mrrs : :