Archiwum 25 marca 2006


mar 25 2006 Bez tytułu
Komentarze: 6
Mam nowe "współlokatorki" w bloku. I już wiem, że ich nie polubię. Baaa... ja już je znienawidziłam.
Otóż centralanie mieszkanie nad moim wprowadziły się dwie młode dziewoje (rzecz jasna z rodzicami), na oko 17-letnie tokio-hotelówki. Przyszły o 20:00 i poinformowały grzecznie moją Rodzicielkę o imprezie, jaka będzie miała miejsce (czyli teraz: już ma) dziś w nocy. Będziemy robić małą posiadówkę, czy Pani to nie przeszkadza? Mojej Mamie? A skąd że tam! Nawet została zaproszona!
Więc się uradowałam - lubię zasypiać, kiedy "w koło jest wesoło" i nie słychać trzasków mojej podłogi i sędziwego kompuera.
To co się w tej chwili dzieje przerasta moje najśmielsze oczekiwania.
Napierdalanie oknami, podskakiwanie po cztery razy aż mój sufit dudni i tyle samo razy pokrzykiwanie "ułu, ułu!" chyba nie wchodziło w opcję "małej posiadówki"!?
Od miesiąca u pań od "małej posiadówki" było słychać stukanie, pukanie, wnoszenie mebli, ich ustawianie.. kolejne ustawianie... znowu ustawianie... kiedy dziś się te grzmoty i "szury" pokończyły na "miłe powitanie" uraczają mieszkańców małpimi dźwiękami i smrodem zielska nawet w mojej łazience.
Tak więc zamierzam z kolejnymi sąsiadami wejść na ścieżkę "ogniem i mieczem"!
Dobranoc 1 i 1/2!
mrrs : :