Archiwum 31 maja 2006


maj 31 2006 Z serii rozmowy moje i Psycho, część pod...
Komentarze: 4
"Kulturnie" siedzimy w Lasku Brzozowym (vis a vi komisariat), jak co prawie każdy wieczór. Delektujemy się smakiem piw, których nazw z przyczyn prostych wymieniać nie będę. Psycho jak zwykle czujna, informacją o panach policjantach obdarzyła mnie dopiero, kiedy ci byli "nie wiem tak ze 20..? 30.. coś koło tego" metrów od naszej ławki. Całkiem spokojna mówi, że zmierzają. Odstawiłyśmy to, czym się uraczałyśmy na ziemię i spokojnie ruszyłyśmy w długą.
Co jak co, "takim dwum ładnym paniom" się nie upiekło, bo jakże... i usłyszałyśmy tą "przecudną" aranżację "komenda stołeczna policji...".
Puścili nas "na wolnośc" po uprzednim sprawdzeniu dokumentów i próbą połączenia się z komisariatem:

Ja: Ty, co teraz? Wracamy do nich, żeby nas jeszcze raz spisali, czy coś?
Psch: Tak?! to pójdźmy do nich i powiedzmy że się z nimi chętnie poszwędamy.
Następne dwie godziny desperacko kluczyłyśmy pod komisariatem, bawiąc się z nimi w kotka i myszkę, żałując tym samym, że skoro nas spisali, to mogli też naszych numerów telefonów zarządać.
Byli tacy cudni, że namalujemy im laurkę. Tak!
mrrs : :