Komentarze: 9
Chciałam ogłosić, iż żyję i mam się wyśmienicie a ponieważ zbliża sie czas zaliczeń i wzmożonego wysiłku umysłowego pozwolę sobię trochę pomarudzić. Jako, iż śmiem nazywać siebie przewidującą napiszę, iż już teraz wiem, że z historią polski i z historią powszechną będę miała spore problemy, gdyż na zajęciach bywałam tylko od święta, cudem udało mi się zdobyć usprawiedliwienia, więc do zaliczenia nie mam się nawet po co teraz uczyć, nie widzę szans abym zaliczyła to w pierwszym terminie... no chyba, że uda mi się jak to wiecznie pijana powtarza na teście rżnąć póki ciepłe.
Druga sprawa jest taka, że zaczynam popadać w paranoję, zapomniałam skopiować pierwszego zwolnienia a szczerze powiem, że nie ufam szanownym paniom w dziekanacie, choć nie powiem... wydają się całkiem sympatyczne.
Póki co siedzę jak u Pana Boga za piecem i mimo braku jakich kolwiek znajomości na wydziale (no bo kiedy to miałam je sobie wyrobić, jeśli w szkole bywam tylko w dniach wielkiej nudy?) dopadłam (przypadkowo) opracowania całych wykładów z logiki oraz pytania na kolokwium.
Jest mi lepiej, niż w liceum... zastanawiam się, czy tak samo będę twierdzić po sesji...