Archiwum czerwiec 2004


cze 29 2004 Dzień dobry Panie Profesorze...
Komentarze: 12
"Jam jest częścią tej siły, która zła pragnąc wiecznie czyni dobro" - a jam jest na odwrót, bo tylko ja mam pełny monopol na nieskazitelnie czystą i na kilometry rażącą swoją bielą głupotę. Żeby Herberta pomylić z Miłoszem i stwierdzić, iż ten pierwszy jeszcze żyje. Mną również być się powinno, ażeby nie wiedzieć co to jest postmodernizm i nazwę grupy poetyckiej Bu - ba - bu przekręcić na Ba - bu -ba. Mimo moich liczych potknięć nadziejii jednak tracić nie będę. A do jutrzejszych wyników będę w e g e t o w a ć.
mrrs : :
cze 27 2004 "To nasze?" "Nie, to moje"
Komentarze: 10
The calog - dirty world
Wyjazdy i powroty, jakież to przyjemne, na kilkadziesiąt godzin wyrwać się z Warszawy na więcej niż granice województwa mazowieckiego. Tym razem za cel obrane zostało Opole lubelskie. Środkiem transportu okazał się tak zwany autobus bydłowy, a towarzyszami podróży pod nazwą ja i Dorotka wyruszają na szlak pijany pracownik firmy ochroniarskiej oraz pięciu pijanych, śmierdzących i sympatycznych aż do bólu młodzieńców z pod Kazimierza dolnego, którzy z łapami i wywalonymi po pas jęzorami lecą do każdej panienki, jaka choćby przejazdem pokaże się w ich miejscowości. Wieczór oraz powrót i poranek był rekompensatą za wszystkie niedogodności podróży w stronę docelową. No i oczywiście odkrycie sobotniego wieczoru: The calog, przykro, iż zostać nie było mi dane i wysluchać do końca.
Za niecałe 48 godzin egzamin na uczelnie (obym się dostała), na jedną w piątek mnie już przyleli, acz płatną, "zaplecze" przynajmniej mam. Aż nie mogę uwierzyć, że świadectwo maturalne wystarczyło.
mrrs : :
cze 24 2004 Z młodych serc, z młodych ciał...
Komentarze: 14
Z każdym dniem rośnie liczba osób, którym najchętniej strzeliłabym z wiatrówki w szyję (poprostu zapewne nie dostałabym pozwolenia na normalną broń). Rzecz dzieje się dnia dzisiejszego, o godzinie obecnej, dwa bloki dalej. Impreza, może zwykła męska posiadówa. Młodzież wszechpolska, jak już wspomniałam, sami kawalerowie. Mniemam, iż powodem ich wrzasków, soczystych "kurew" i jeszcze bardziej soczystych "o ja pierdolę!" jest mecz. Mecz jak mecz, ja wszystko zrozumiem (znaczy, ostatnio przestaję być już tak bardzo wyrozumiała dla obcej głupoty - bo swoją jeszcze toleruję), sama nie raz pasjonowałam się przedstawicielem reprezentacji portugalskiej - Gomes`em, lub też włoskiej - Canavar`em, acz było to delikatne, subtelne i co najważniejsze ciche wzdychanie, wątpię w to, iż przeszkadało komuś uczyć się czy spać. Tak, że dzisiejsza noc zapowiada się bardzo, bardzo sympatycznie.
mrrs : :
cze 23 2004 Bez tytułu
Komentarze: 21
Three doors down - kryptonite
Za niespełna 168 godzin czeka mnie pierwszy egzamin. To coś ponad sześć dni - to dużo, zdążę. Przeliczając na godziny zaczęłam wątpić. Biorąc pod uwagę, iż w sobotę czekają na mnie okolice Lublina, a w niedzielę na powrót Stolica i głęboki sen, muszę odjąć od czasu, który mi pozostał 48 godzin. Czyli dokładnie mam 120 godzin na naukę. Tym samym sprowadziłam się do poziomu najniższej póki na buty. Może mi się uda jednak dostać się, tym samym sposobem co poszła mi matura, czyli na tak zwanym fristajlu, no, może z małą pomocą porozwalanych wszędzie notatek.
I feel there is nothing I can do
mrrs : :
cze 20 2004 I znów księżniczka Anna spadła z konia......
Komentarze: 28
Nie tyle z konia, i nie tyle spadła (nie tyle też Anna, ale pomińmy), acz mocno się potłukła. Od dzis jestem nietykalna - boli mnie pościerane biodro, pościerane łokcie, obite kolana. Efekt imprezy, a właściwie porannego z niej powrotu ładnie nie wygląda, można by rzec, iż wygląda to niczym z jakiegoś marnego filmu grozy. Z porankiem dzisiejszym straciłam całą kobiecość. No cóż, nadszedł czas na wylizywanie ran.
Nie znoszę plastrów "salvequick" - nie znoszę ich odklejać od ciała!
mrrs : :