Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22
|
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
Najnowsze wpisy, strona 3
Strasznie się wczoraj zniszczyłam... w sumie to już dziś nad ranem, a "Cafe Przejście" jest wręcz idealnym miejscem aby tak uczynić. Co weekend, tak na dobrą sprawę lądujemy tam o świcie na zgon, ale tym razem było przegięcie i skandal. Ziomka sobie też poznałam, z tego co pamiętam podobał mi się w tamtym momencie, dobrze by było jakbym również zapamiętała jak wygląda, albo chociaż jak ma na imie (na dobrą sprawę, w tamtej chwili nie wiele mnie to obchodziło, teraz z resztą też nie), jak oni wszyscy wyglądali.
Urodziny Panny K. się odbywały... z początku solo (znaczy sztuk: dwie nas było - panna ja i panna K.) na zacnej politechnice z pełnym "rynsztunkiem" (w ilości 2 soków, colą, i flaszką), a następnie w owym "Przejściu" z osobami, z którymi pannie K. spotykać nie się wolno, ażeby się już do końca wyniszczyć.
Na zakończenie tak pieknego dnia, a może raczej rozpoczęcie wlazłam prosto w paszczę kanarowi w metrze. Widziałam ich już ze schodów, mogłam się cofnąć ale a)byłam już tak zniszczona, że było mi wszystko jedno, b)stwierdziłam, że muszę mieć już pijackie omamy, żeby o 6:54 w niedzielę uraczyć kontrolerów. Oczywiście popisowo przeskoczyłam przez bramkę na ich oczach więc trudno było żeby mnie nie zatrzymali. Kolejne 120 złotych w plecy.
... i że kurwa biletów nie sprawdzają zawsze, kiedy mam...
Firma (przez duże eF) nasza zacna ufundowała nam darmowe wejśćie w weekend na summer of music festival. Nasze "blaszki" przez te dwa dni warte były 259 zł. Nikt nie pomyślał tylko o tym, że cały ten czas mamy na rano do pracy, więc jak się można domyślać zabawa była przednia, a w sobotę skończyła się kawałek po północy żołądkową gorzką na przystanku tramwajowym.
Chciałam Daft Punk zobaczyć na żywo, mimo, iż za taką muzyką nie przepadam.
Zobaczyłam...
Wizualizacje, które uskutecznili do pięt nie dorasały nawet tym, które posiadam w mym zacnym Real Playerze (od weekendu szacuneczek dla tegoż programu).
Jako, iż "impreza" cała na wyścigach konnych się odbywała, można się było domyślić jakie "zapachy" jej towarzyszyły. Do tego rozdawali nałęczowiankę jabłkową, która w wymieszaniu z owymi produktami natury końskiej o wymioty przyprawiała niejednego, jak myślę, twardziela. Nie pomogła nawet autosugestia, żeby ową wodą się napierdolić.
Uciekłyśmy z tamtąd czem prędzej. Po owym "ratuj się skto może" konflikt zdań powstał straszny, gdzie iść mamy i co robić z tak "pięknie" rozpoczętą sobotnią nocą... i na przystanku wylądowałyśmy.
Dnia następnego już nikt nawet nie wspominał w firmie, że na drugą część owego festivalu się wybiera... i chwała im za to przeogromna!
/Turn up the radio, i need the music, gimmie some more!/ Autograph
Naudzę się... i to nieprzeciętnie. Nieprzeciętnie też się z tego cieszę. Przez dwa... DWA... kurwa DWA dni nie muszę odbierać telefonów i tłumaczyć Klientom faktur, konfigurować aparatów, liczyć minut przerwy na papierosa i kanapke w jednym, i na siku, ograniczać potrzeb do minimum, i wysłuchiwać obelg "bo wy to złodzieje jesteście! W innej sieci miałbym lepiej!"... ah i oczywiście przytakiwać, bo "Klient ma zawsze rację" lub bo "Płacę! To wymagam!".
Ostatnio po pijaku, w nocy kuriera wysyłać chciałam z aneksem i telefonem SE D750i (pamiętam, bo zapisałam na karteczce i wsadziłam pod poduszkę). Chociaż ilekroć widzę mój stan konta pod koniec miesiąca stwierdzam, iż te przerwy to nawet mogę liczyć, potrzeby fiziologiczne powstrzymać też mogę i nawet zdobędę się na to, żeby na kacu przyjść do roboty na 7:00.
Chyba z nudów zacznę znowu wyrywać sobie pensetką włoski z nóg i będę się cieszyła z tej możliwości jak dziecko!
O, kurwa, muszę się na kolejny rok w szkole zarejestrować... o matko!
When you're
needin' someone to hold you
remember I told you
I
am here for you, I am here for you - Firehouse /here for you/ - bo ktoś mi się strasznie podoba.
Doprawdy, marnym jest pomysłem posiadanie przeze mnie telefonu, kiedy piję.
Jest to wręcz karygodną pomyłką.
motley crue /too young to fall in love/
Podeszłam w nocnym do typa, zapytałam czy jest kobietą, czy mężczyzną... powiedział, że tym drugim, a miałam potężne wątpliwości.
A jak mam, com chciała (albo wiem, iż będę miała) to wypierdalam, bo mi się nudzi.
Kolejny.
W Giżycku , po raz drugi było zajebiście i dziwki szatana latały, i pierdolnięta mewa była i rewelacyjny koleś, któremu powiedziałam "spierdalaj!" w momencie wymiany telefonów. Telefonów oczywiście już nie wymieniliśmy.